Najpopularniejsze techniki stosowane, by pozbyć się żylaków to małoinwazyjne zabiegi wewnątrzżylne i coraz rzadziej wykonywane operacje klasyczne. Z małoinwazyjnych dostępne mamy ablacje termiczne, zamykające główne pnie żylne za pomocą wysokiej temperatury: laserową metodą EVLT, energią fal radiowych EVRF, przegrzaną parą wodną SVS, metodą mikrofal EWMA lub echoterapią HIFU. Metody nietermiczne to skleroterapia piankowa i jej modyfikacje oraz klej tkankowy.
Jeżeli główne pnie żylne są zdrowe, żylaki leczę metodą echoskleroterapii pianowej i bez wątpienia jest ona najlepsza. Jednak, gdy żyła odpiszczelowa i/lub odstrzałkowa są szerokie i niewydolne, mamy nieco większy problem.
W metodach małoinwazyjnych główny pień żylny zasilający żylaki ma zwłóknieć i zaniknąć, a żylaki będące jego odgałęzieniami zmniejszyć się lub zaniknąć w okresie od 3 do 6 miesięcy. Każda z metod ma swoją udokumentowaną skuteczność w obserwacji rocznej i 10-letniej. Problemem jest rekanalizacja, czyli proces polegający nie na zaniku zamkniętej żyły, a jej ponownym otwieraniu i generowaniu w krótkim czasie nowych żylaków.
W niektórych, nielaserowych metodach – regularnie kontrolując pacjenta – w opisie USG powinno się umieścić słowa: „żyła nie zanikła, a efekt zamknięcia utrzymuje się nadal”. Po prostu, im szersza żyła, tym mniej skuteczny zabieg, a im mniejszy stopień uszkodzenia jej ściany, tym mniejsza szansa na jej zniknięcie.
Propozycja leczenia laserem wynika z informacji uzyskanych w USG Doppler w czasie konsultacji. Zamknięcie laserem najważniejszej żyły generującej żylaki – żyły odpiszczelowej – to średnio 99.6% skuteczności zamknięcia w obserwacji rocznej, a zamknięcie echoskleroterapią pianową to jedynie 60% szans na utrzymanie się efektu po roku. Czy warto poddać się prawie 2-krotnie mniej skutecznej, ale 5 razy tańszej procedurze? Jeśli taka byłaby decyzja pacjenta, w konsultacji umieszczam te informacje, by uniknąć niepotrzebnych nieporozumień.
Średnia skuteczność zabiegu zależy od średniej szerokości żyły. To właśnie laser umożliwia operatorowi modyfikacje takie jak:
Jest to niezwykle ważne w żyłach o dużej średnicy lub żyłach, w których poprzednio była zakrzepica, a jeszcze istotniejsze jest dla żył nieskutecznie leczonych innymi metodami.
Wysoka ilość energii stosowana w leczeniu laserem dużych pni żylnych jest bezbolesna i bezpieczna dla tkanek otaczających żyłę. Jako lekarz stosuję znieczulenie tumescencyjne, podając wokół całej żyły płyn znieczulający. Dodatkowo, duża ilość tego płynu odsuwa tkanki i skórę od leczonej żyły. Warto też wiedzieć, że nowoczesne światłowody 2-pierścieniowe dzielą energię lasera na dwie mniejsze porcje, a operator wysuwając światłowód z żyły ma pierwszy pierścień energii, który uszkadza, a drugi dobija niewydolny pień żylny.
Metody małoinwazyjne można i warto łączyć ze sobą w procedury hybrydowe, dające szybsze efekty zaniku żylaków. Najczęstszym połączeniem, które wykorzystuję to zabieg laserowy z echoskleroterapią pianową (przed, pomiędzy lub po emisji energii laserowej). Jeśli za konkurencyjny uznamy zabieg klejem tkankowym, reklamowany jako najlepszy latem i niewymagający stosowania pończoch pozabiegowych, to wykonanie procedury hybrydowej: klej + skleroterapia likwiduje to udogodnienie, więc i tak trzeba zakładać pończochy pozabiegowe. Co więcej, kleju nie można umieszczać w płytko położonych żylakach, gdyż przez wiele lat, a nawet całe życie byłby wyczuwalny przez skórę w postaci zgrubień. Czyli i tak zabieg klejem trzeba później uzupełnić o skleroterapię (oczywiście z użyciem pończoch).
Odpowiedź na to pytanie jest dość oczywista – NIE. Dlaczego? Otóż światłowód jest cienkim nieco giętkim szklanym prętem, którego nie można dowolnie zginać, by nie pękł. Należy przeprowadzić go przez całą długość leczonego naczynia i włączyć laser, a następnie powoli go wysuwać niszcząc naczynie. Jest cieńszy niż cewniki do EVRF, a dużo cieńszy niż cewnik do EWMA, ale kręte naczynia bywają trudne do przejścia i tu właśnie jest miejsce na metody hybrydowe. Uważam, że jeżeli da się w prostoliniowej żyle przeprowadzić zabieg laserem, należy go zaproponować i wykonać, a kręte żyły zamknąć jednoczasową lub odroczoną echoskleroterapią.
Tak ważna jest zatem odpowiednia kwalifikacja pacjenta do właściwego zabiegu, który będzie najlepszą drogą na wyzbycie się żylaków.
Kolejna kwestia, to niewydolne pnie żyły odpiszczelowej i odstrzałkowej w dolnej połowie łydki, które na tym poziomie stykają się lub nawet oplecione są siecią nerwów skórnych. Technicznie zabieg laserowy (lub inny termiczny) jest tu prosty, ale lepiej go nie wykonywać, dlatego że uszkodzenie cieplne takich nerwów daje wielomiesięczne mrowienia, drętwienia lub nawet zanik czucia skórnego dołu łydki i stopy. Nie jest to groźnie, ale na pewno nieprzyjemne powikłanie. Oczywiście, zabieg tradycyjny z wyrwaniem tych żył urwałby też nerwy i czucia skórnego tej okolicy nie byłoby w ogóle. Dlatego, i tu jest miejsce na metody hybrydowe.
Najlepiej jest zastosować zabieg laserowy w części górnej pnia, a niżej mniej skuteczną, ale bezpieczną echoskleroterapię pianową, z jej modyfikacjami: cewnikową w tumescencji lub system Clarivein.
Medycyna nie dysponuje idealną metodą leczenia żylaków. Dla każdego pacjenta procedura powinna być „szyta na miarę”, z zastosowaniem zabiegów najlepszych, ale i najbezpieczniejszych. Jeśli tylko można zastosować laser wewnątrzżylny, wybieram laser jako pierwszy z nich.
Zapraszam na konsultacje do jednej z siedmiu lokalizacji na Śląsku. Gwarantuję indywidualne podejście oraz możliwie najbardziej skuteczne leczenie.